Witajcie kruszynki <3
Zdaję sobie sprawę z tego, ile czasu minęło od ostatniego posta. Szczerze mówiąc, to nawet nie zauważyłam jak szybko to zleciało! Tym bardziej jak pomyślę, że od wakacji minęło już pół roku!
No dobrze, ale co ja robiłam przez ten czas, i najważniejsze: co z moją wagą? Przytyłam, czy schudłam?
Tutaj was zaskoczę. Zawsze jak powracałam na bloga po kilkumiesięcznej przerwie to waga była albo taka sama, albo wyższa. Tym razem SCHUDŁAM! Nie mam pojęcia jak. To znaczy jadłam mniej, to oczywiste, ale o jejku, nawet tego nie zauważyłam! To miało miejsce w grudniu, zaczęło się krótko przed przerwą świąteczną i trwa do teraz, chociaż teraz trochę wolniej mi idzie chudnięcie. Ale to nic, lepiej żeby szło wolniej niż żeby nie szło wcale.
Również jeśli chodzi o święta to mam dobre wieści - NIE PRZYTYŁAM, ani w święta ani po, ani nie wygląda na to żebym przytyła w tegorocznym okresie zimowym jak to miało miejsce na początku 2018 (nie wierzę że od początku 2018 mija już 2 rok) i początku 2019 (2019 rok tak szybko mi zleciał!).
Powodem, dla którego jadłam tak mało jest po prostu brak apetytu. A co go spowodowało, naprawdę nie wiem.
Dawno mnie tu nie było, i nie orientuję się leszcze w blogach. Szczerze to nie sprawdzałam nawet kto teraz pisze, a kto już nie, bo od razu po zalogowaniu się zaczęłam pisać posta, ale nadrobię to jak skończę pisać.
Jeśli chodzi o moje bilanse, bo to też jest ważne. Nie liczyłam kalorii, nadal nie liczę kalorii i nie wiem czy kiedyś w końcu zacznę je liczyć z jednego prostego powodu - nie chce mi się. Nawet jak pewnego razu postanowiłabym je liczyć, to pewnie bym o tym zapomniała - już kilka razy mi się to zdarzało.
Tak na koniec, opiszę jak mniej więcej wygląda teraz moja dieta.
Nie wiem, czy słyszeliście o diecie Marii-Antoniny. Kiedyś znalazłam o tym artykuł na papilocie, a jako, że a) Maria-Antonina to jedna z moich ulubionych postaci historycznych
i
b) to DIETA
to musiałam o tym przeczytać. W skrócie to chodzi o to, żeby słodycze i takie różne najbardziej kaloryczne rzeczy zjadać rano, a wieczorem te najmniej kaloryczne. I właśnie w taki sposób jem kiedy mam ochotę na słodycze, lub kiedy nachodzi mnie ochota na zjedzenie czegoś więcej, pójście do sklepu i nakupywanie sobie jedzenia na wielki binge, takie coś. Cieszę się, bo wcześniej nie byłabym w stanie tego zrobić, musiałabym tu i teraz pójść do sklepu, nieważne że dochodzi 16, musiałabym zrobić te frytki, musiałabym zjeść tego loda. Teraz jestem w stanie spokojnie odłożyć to na następny dzień. Mówię sobie: ''Dzidzia spokojnie, zjesz to jutro'' i rzeczywiście wracam do tego co robiłam, nie myślę o tym jedzeniu. A jak nadchodzi te jutro, to albo jem to co chciałam wczoraj, oczywiście rano, lub nie mam na to ochoty. Do tego nie jem po 16, a przynajmniej się staram.
To chyba na tyle. Postaram się jeszcze dziś ogarnąć co do aktywnych blogów i zrobić porządek z listą motylków z boku. Trzymajcie się kochani <3
~Vicy
Komentarze
Prześlij komentarz